Nasza działalność
Małgorzata Wiatr
„Słoneczna Galeria” traktowana jest w naszej placówce bardzo wyjątkowo. Zajęcia są nie tylko okazją do doskonalenia umiejętności plastycznych, ale przede wszystkim do rozmów i osobistych zwierzeń na tematy ważne dla każdego z uczestników. To chwila oderwania się od szpitalnej rzeczywistości. Nasi podopieczni tak bardzo angażują się w pracę twórczą, że zapominają o chorobie. Daje im to poczucie bezpieczeństwa, „normalności” i satysfakcję z dobrze wykonanej pracy, a jeśli obraz trafi na aukcję albo do kalendarza, radość dziecka nie zna granic!
Tu wiek i płeć nie ma znaczenia. Pasja tworzenia widoczna jest u każdego. Jest duma w oczach, gdy dzieło udaje się skończyć, a zdjęcia gotowego obrazu zawsze wysyłane są do bliższych i dalszych znajomych. Nikt wtedy nie pamięta, że jest chory. Każdy jest wielkim, wspaniałym twórcą – i właśnie o to w tym wszystkim chodzi! Nie ma słów, które mogą oddać to, co wtedy dzieje się w naszej szpitalnej świetlicy: to szczęście dzieci, ten widok uśmiechniętych rodziców jest nie do opisania. To są bezcenne chwile, których nic nie jest w stanie zastąpić.
Dla małych artystów niezwykle ważny jest fakt, że pieniądze ze sprzedanych prac przeznaczone będą na rzecz dzieci chorych onkologicznie, jak oni. To jest tak, jakby wspierali siebie i swoich bliskich.
W roku 2019 jeden z naszych pacjentów, 13-letni Kamil, namalował wspaniałą pracę z bocianami w roli głównej. Zaproponowałyśmy mu, że może ją oddać na konkurs ogólnopolski, bo tam – naszym zdaniem – miał szansę zdobyć nagrodę. Chłopiec błyskawicznie podjął decyzję, że woli przekazać obraz na aukcję charytatywną, choć wiedział, że z tego tytułu żadnej nagrody otrzymać nie może. Swoją postawą zaimponował wszystkim na oddziale. A kiedy jeszcze bociany zostały wylicytowane na Dużej Aukcji za 16 000 zł, byliśmy z niego niezwykle dumni!
„Słoneczna Galeria” już na stałe wpisała się w plan pracy naszych szkolnych zajęć i nie wyobrażamy sobie, żeby mogło ich nie być. Gdy organizujemy warsztaty, to wszyscy są bardzo podekscytowani i zastanawiają się, co tym razem uda nam się wyczarować. I nie tylko my-prowadzący zajęcia czy dzieci biorące udział, ale także cały personel medyczny, niemedyczny, wszystkie osoby przebywające w tym czasie na oddziale. Każdy przychodzi, podziwia, chwali, a dzieci aż „rosną” z dumy, są bardzo szczęśliwe i dowartościowane. Jest to taki magiczny moment, w którym nikt z nich nie pamięta, że jest chory – każdy czuje się jak prawdziwy artysta. Ten niematerialny wymiar warsztatów jest dla dzieci bardzo ważny. A moim zdaniem absolutnie bezcenny.